Ingrid specjalizowała się w wymianie pokojówek i lokajów co piętnaście dni, tylko dlatego , że była bardzo zmienna w uczuciach. Zawsze wybierała osoby pochodzące z tak nieznanych miejsc, że aby je znaleźć na mapie, potrzebne było wielkie szkło powiększające.
– Mówi Montalbano.
– Jak ty nazywać ? Montabbano czy Muwi ?
Pięknie byłoby nazywać się Muwi ! Naprawdę chciałby mieć takie nazwisko. Komisarz odpowiedział kobiecie w tym samym języku.
– Montabbano. Rozmawiać z pani Ingrid on chce.
– Czykać.*
Włoskie miasteczko Vigata ograrnia letnia nuda. Nawet na lokalnym posterunku policji nie ma co robić. Komisarz czyta powieść Simenona. Z biurka spoglądają na niego stosy dokumentów. Jedyne godne uwagi wydarzenie wiąże się z parą zdziwaczałego rodzeństwa ogarniętego manią religijną. Kiedy staruszek zaczyna strzelać do ludzi, to właśnie Montalbano rusza, by unieszkodliwić sprawcę. Zdarzenie przynosi mu kilka minut sławy w krajowych mediach i wszystko wraca na swoje swoje tory.
Montalbano niedługo cieszyć się będzie spokojem. Kiedy przychodzi pierwszy anonimowy list, komisarz nie bardzo wierzy w znaczenie tej napisanej wierszem wiadomości. Polowanie na skarb ? Skarb w Vigacie ?
Niebawem znika nastolatka, a okoliczności zdarzenia zaczynają niepokojąco wiązać się z kolejnymi listami. Komisarz zostaje wciągnięty w zbrodniczą grę.
Włoski kryminał w dobrym wydaniu. Barwne postaci, rubaszny humor, miłosne perypetie komisarza smakosza. Tego możemy się spodziewać w każdej powieści Andrea Camilleri, i choć sama intryga kryminalna jest tu nieskomplikowana i łatwa do rozwiązania, to clue tej historii stanowią bohaterowie, potrawy i klimat sycylijskiej prowincji.
Wydawnictwo Noir sur Blanc 2018 / str. 206 / *tł. Maciej Brzozowski
Moja ocena 7/10